DZIENNIKARSTWO W PIGUŁCE,

czyli letni kurs dla młodych dziennikarzy

W dniach od 18 do 25 sierpnia odbyły się warsztaty dziennikarskie zorganizowane w gminie Góra Kalwaria. Wczesnym rankiem 18 sierpnia (poniedziałek) grupka młodzieży zebrała się w miejscowym liceum ogólnokształcącym. Wśród zebranych można było spotkać zarówno gimnazjalistów, licealistów jak i studentów. Chociaż jest to okres przerwy wakacyjnej młodzi ludzie chętnie poświęcili swój wolny czas na zdobycie nowych doświadczeń.

- W naszym mieście jest mało atrakcji, szczególnie w czasie wakacji, dlatego warto korzystać z każdej nadarzającej się okazji- mówi Ania, jedna z uczestniczek. -Kurs ten pozwala nam zdobyć nowe doświadczenia w sposób łatwo przyswajalny i interesujący- dodaje Piotrek, tegoroczny maturzysta.

-Nie każdy z nas ma ambicje zostać dziennikarzem. Możemy jednak nauczyć się poprawnego formułowania wypowiedzi czy przejrzystego i logicznego pisania, a to zawsze się przydaje-komentuje Agnieszka, uczennica miejscowego gimnazjum.

Uczestnicy kursu każdego dnia poznawali tajniki pracy dziennikarskiej, zarówno od strony teoretycznej jak i praktycznej. -Nie bagatelizując strony teoretycznej tych zajęć, postanowiliśmy jednak skoncentrować się na praktyce, urozmaicając wykłady ćwiczeniami takimi jak redagowanie tekstów, przeprowadzanie wywiadów czy pisanie reportażu-podkreśla pani Anna Kowalska, jedna z prowadzących warsztaty.

Trzeba przyznać, że organizacja tego typu akcji jest przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Młodzi ludzie nie marnują czasu przed telewizorem a spędzają go aktywnie, co na pewno zaowocuje w przyszłości. Jest to przecież inwestycja w ich rozwój i poszerzanie horyzontów.

Magda Kowalczyk i Urszula Jasik

----------------------------------------------------------

BEZPIECZNIEJ W MIEŚCIE?

Wychodząc wieczorem z domu, do znajomych, na dyskotekę ciągle jesteśmy narażeni na różne sytuacje mogące zaszkodzić naszemu zdrowiu, a nawet życiu. Postanowiliśmy sprawdzić, co jest przyczyną niepokoju wśród mieszkańców.

-Od niedawna boję się wychodzić wieczorami z psem-mówi 50-cio letnia mieszkanka osiedla Skierniewicka –

a to za sprawą grupy młodych ludzi , którzy zaczepiają samotne kobiety, wyrywają im torebki, pieniądze-dodaje.

Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej w naszym mieście. Kobiety obawiają się wieczorami wracać z pracy, a zdesperowane matki nie chcą puszczać córek na dyskoteki.

W sprawie osiedlowej bandy zwróciliśmy się do komendanta Straży Miejskiej w Górze Kalwarii.

-Od dawna zbieramy informacje o tej grupce młodych ludzi, dostawaliśmy wiele telefonów, jednak, gdy przybyliśmy na miejsce zdarzenia tej grupki już nie było-mówi Jan Herbert.

Problem napadającej młodzieży pojawił się w grudniu tego roku , kiedy zamknięto miejscową dyskotekę. Młodzi nie mieli co ze sobą zrobić wieczorami, dlatego znaleźli sobie inną „rozrywkę”. Zarząd miasta nie zrobił nic w tej sprawie. Były propozycje, aby zorganizować wieczorki towarzyskie w Domu Kultury na Rybiu, lecz na tym się skończyło. Powód zawsze ten sam: miasto nie ma funduszy, także dyrektor Ośrodka nie wyraził na to zgody. Straż Miejska coraz mniej uwagi poświęca tej sprawie mimo wzmagających się apeli mieszkańców.

Jedno jest pewne: w naszym mieście nie będzie bezpiecznie, jeśli Radni nie podejmą jakichkolwiek środków mających na celu zapobieganie podobnym sytuacjom. Apelujemy także do rodziców, aby poświęcali więcej uwagi swoim dorastającym pociechom.

Olga Wilczyńska , Marita Formańska

---------------------------------------------------

NAPADY NA ULICACH PIASECZNA

Coraz bardziej obawiamy się o swoje bezpieczeństwo na ulicach Piaseczna. Ilość miejscowych gangów według raportu policji wzrosła trzykrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat. Ofiary napadów przestały liczyć na odszkodowania, a sprawcy nadal pozostają na wolności.

- Boję się chodzić po zmroku - mówi pani Irena, 30 letnia mieszkanka naszego miasta. Dwa razy została napadnięta w drodze z pracy do domu. - Pracuję na dwa etaty, nie mam samochodu i każdego wieczoru ktoś mnie zaczepia – dodaje.

Brak reakcji policji na brak bezpieczeństwa, dostrzegła nasza lokalna stacja telewizji. Ruszył program „Kobieta bezpieczna”, który ma za zadanie przynajmniej w części zapobiec większości napadów. Organizowane są dla kobiet warsztaty samoobrony. Otwarto również punkt informacyjny, gdzie można się dowiedzieć jak nie prowokować napadu i uniknąć zainteresowania okolicznych gangów naszą osobą po zmroku.

Tydzień temu jeden z naszych lokalnych dzienników opisał działalność gangów dziewczęcych. Istnieje w naszym mieście pięć takich zorganizowanych grup młodych gimnazjalistek napadających w biały dzień na słabsze dzieci wracające ze szkół. – Moją koleżankę skopały i zabrały jej telefon komórkowy. Mi wyrwały walkmana, kiedy stałam na przystanku - opowiada Ola, uczennica 5 klasy podstawówki.

- Niestety nic nie jesteśmy w stanie zrobić w tej sprawie - broni się komendant piaseczyńskiej policji Borkowski -Nie mamy dowodów. Dzieci opisują sprawczynie napadów w bardzo prosty sposób. Mówią, że dziewczyna miała proste długie blond włosy i była ubrana w żółta koszulkę i dżinsy. Na ogół nie są w stanie wskazać sprawczyni napadu, nasze miasto jest duże, a dzieci niestety nie zawsze mogą być wiarygodnym źródłem informacji. Po za tym my nie mamy żadnych dowodów oprócz śladów pobicia. A jeśli ich nie ma to mamy prawo podejrzewać, że dziecko wymyśla sytuację broniąc się w ten sposób przed reakcją rodziców, jeśli np. zgubiło ten telefon.

Gangi dziewczęce potrafią być bardziej bezwzględne niż tradycyjne, mieszane lub chłopięce gangi.. Dziewczyny nie znają litości. Napad trwa od kilku sekund do paru minut. W zależności od oporności ofiary, do skutku. Są na tyle silne, że potrafią napadać nawet na starsze, ale słabsze od siebie kobiety. Zabierają im portfele i torebki. Męskie gangi jednak wcale nie są lepsze. W raportach policji wspomina się o gwałtach lub o molestowaniu ofiar. W odróżnieniu od gwałtów dziewczęcych posługują się oni również niebezpieczną bronią.

Większość napadów wcale nie jest zgłaszana policji ze względu na brak zaufania w skuteczność lub ze strachu. Jeśli jest ona powiadamiana zwykle dzieje się to zbyt późno. Nasza redakcja apeluje by natychmiast powiadamiać policję. – Od razu będziemy mieli możliwość przeczesania okolicy i złapania sprawcy- potwierdza komendant. Powiedzmy naszym dzieciom by powiadamiały dorosłe osoby znajdujące się w okolicy, które mogą pomóc w złapaniu lub mieć przy sobie telefony komórkowe, aby powiadomić policję.

Anna Migdał

-------------------------------------------------

-

(Nie)bezpieczeństwo w dużych miastach

Z danych policyjnych wynika, że w ostatnim kwartale znacznie wzrosła liczba przestępstw popełnianych w dużych miastach po zmroku. W samej tylko Warszawie z 3 156 w pierwszym kwartale tego roku, wzrosła do 4 325 w drugim, informuje Rzecznik Prasowy Komendy Stołecznej Policji w Warszawie Jerzy Lipski.

- Tendencja ta będzie się utrzymywać- twierdzi Julia Zarębska, psycholog społeczny. -Brakuje ośrodków sportowych, parków rozrywki, miejsc gdzie młodzież mogłaby spożytkować zasoby energii-dodaje. Twierdzenia te nie są bezpodstawne. Ponad 40% przestępstw popełnianych nocą jest dziełem młodych ludzi, najczęściej w wieku 18-25 lat.

Na alarm biją również organizacje młodzieżowe. Rozboje mają związek niekiedy z trudną sytuacją finansową rodziców, którym często brakuje środków na życie. Młodzi ludzie chcący zaimponować rówieśnikom nowym ubraniem, czy też butami zmuszeni są zdobyć na to środki często wybierając drogę przestępczą.

Sytuację próbują ratować władze miast, tworząc tzw. mapy bezpieczeństwa. Na przykładzie Warszawy widać, że metoda ta okazuje się skuteczna. W miejsca szczególnie niebezpieczne wysyłane jest w nocy więcej patroli niż w inne rejony miasta. Dzięki temu zanotowano już częściowy spadek przestępczości w tych miejscach.

Pomysłodawcy akcji liczą, że uda się doprowadzić do zahamowania wzrostu liczby popełnianych przestępstw. Jak dotąd akcja ruszyła jedynie w trzech miastach.  Poza Warszawą są to Łudź i Poznań. Wszyscy jednak liczą, że do końca roku uda się uruchomić podobne przedsięwzięcia we wszystkich większych miastach w Polsce.                            

Kamil Szamański, Karol Gugała

----------------------------------------

Hip-Hop kontra radio Maryja

Czy nasze społeczeństwo się starzeje, a może chodzi tu o konflikt między pokoleniami? Coraz częściej słyszymy protesty ludzi w podeszłym wieku na środowisko, w jakim wychowują się ich „ kochane wnusie”. - To jakaś paranoja! Nie można spokojnie posiedzieć na ławeczce, bo zaraz jakieś gówniarze to przeklinają, to jakieś winko piją i później rozrabiają - bulwersuje się Pan Stanisław, mieszkaniec bloku przy ul. Dominikańskiej w Górze Kalwarii.

Czyżby naszej dzisiejszej młodzieży brakowało kultury osobistej i szacunku wobec osób starszych? A może to właśnie przedwojenne pokolenie nie może dostosować się do dzisiejszych czasów i jest zbyt mało tolerancyjne?

Najważniejszym czynnikiem wpływającym na zachowanie młodzieży jest  przede wszystkim środowisko w jakim się wychowują, to jednak nie często jest odpowiednie.  - Otóż rodzice nie zawsze kontrolują swoje pociechy, mam tu na myśli muzykę, jakiej słuchają, co oglądają i z kim się przyjaźnią. Winne są również temu media, które promują przemoc, seks i narkotyki.- wyjaśnia psycholog Edyta Zielińska z Instytutu pedagogiki i zachowań młodzieży.

Dziadkowie jednak nie są bez winy. Nie potrafią zaakceptować tego jak dzisiejsza młodzież się bawi i odpoczywa po lekcjach. W ich przekonaniu powinni siedzieć w domu i czytać ambitne książki, a w niedzielę przykładnie i grzecznie iść z babcią pod rączkę do kościoła. - Nie widzę nic złego w kościele i czytaniu, ale sposób w jaki moi dziadkowie wymagają tego ode mnie męczy mnie i staram się im dać to  do zrozumienia, słuchając głośno muzyki i robiąc im na złość - zwierza się 16 letnia Agata.

W całym tym konflikcie nie chodzi o propagowanie zła i nabijania się z poglądów starszych, lecz o znalezienie wspólnego języka i dojścia do porozumienia. Jednak nie wszyscy chcą iść na ugodę i tu zaczyna się problem! Ani młodzież, ani dziadkowie nie ustąpią i niestety konflikt ten może jeszcze długo trwać.

Karolina Chodak i Anna Jędrzejczyk

-----------------------------------------

CORAZ STARSZY ŚWIAT

Ludzie żyją coraz dłużej. Wkrótce starość może stać się   problemem socjalnym.

Amerykańscy naukowcy prowadzący od kilku lat badania nad przebiegiem i długością ludzkiego życia ogłosili właśnie wyniki swoich badań. Według nich w ciągu kilku najbliższych dekad okres ludzkiego życia prawdopodobnie wydłuży się kilkakrotnie.

- Ludzie będą dożywać do 200 a nawet 300 lat.- twierdzi dr Jonh Smith z Amerykańskiego Instytutu (_). Obecnie w wielu państwach już istnieje problem starzenia się społeczeństwa, szczególnie w krajach wysoko i średnio rozwiniętych. Są już nawet państwa gdzie jest więcej osób w wieku emerytalnym niż młodych ludzi. Dziś ludzie odchodzą na emeryturę w wieku 60/65 lat. Skąd będą brane pieniądze na emerytury dla tych osób? Czy w wieku 150 lat będą w na tyle dobrym zdrowiu aby mogli jeszcze pracować? - Badania wciąż są prowadzone, ale będzie to możliwe. Medycyna cały czas się rozwija i zwiększa się nasza wiedza na ten temat - odpowiada John Smith. –Jeszcze sto lat temu prawie nie zdarzało się by ludzie dożywali 70/80 lat. Dziś coraz więcej ludzi w pełnym zdrowiu, zarówno fizycznym i psychicznym, przekraczają ‘magiczną’ 100 – dodaje.

Polscy lekarze sceptycznie podchodzą do wyników badań swoich amerykańskich kolegów. - Jest mało prawdopodobne, aby ludzie dożywali 200 lat. Owszem, można wydłużyć okres życia o 20/30 lat, ale w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zahamować procesu starzenia się. Nawet najlepsze warunki środowiskowe nie spowodują, że w wieku 60 lat proces starzenia uda się spowolnić albo zatrzymać - mówi dr Jan Nowak z Narodowego Instytutu(_).Jak w takim razie powinniśmy traktować rewelacje amerykańskich naukowców? - To tylko pobożne życzenia - dodaje.

Katarzyna Sioćko

-----------------------------------------

Młoda krew lubi krew.

W Lasku Górskim znaleziono ciało bestialsko zamordowanego nastolatka z okolic Warszawy. Policja szuka sprawców przestępstwa.

Max Witner był pogodnym nastolatkiem o szerokich zainteresowaniach, każde wakacje spędzał u swojej babci we Wrocławiu. Nie spodziewał się, że wizyta w jego ulubionej dyskotece zakończy się dla niego tragicznie. Jeden ze światków zdarzenia wspomina - do bawiącego się spokojnie chłopaka podeszło dwóch ubranych w skórzane kurtki mężczyzn, w tym czasie ich kumpel wyłączył muzykę. Wyciągnęli broń żądając od niego pieniędzy i choć je dostali, bez powodu wyciągnęli Maxa z klubu....wtedy widziałem go po raz ostatni - dodaje.

Co stało się później? Według policji Max był zamknięty w bagażniku samochodu, którym później przewieziono go do Lasku Górnego. Gdzie najpierw był torturowany, wielokrotnie gwałcony i półżywy wrzucony do rzeki, jego ciało dostrzegli rybacy kilka godzin później.

To nie pierwsza tego typu sprawa we Wrocławiu, o braku bezpieczeństwie na tutejszych dyskotekach mówi się od dawna, morderstwa nie są niczym zaskakujący zarówno dla policji jak i bawiącej się młodzieży. Szokuje zwłaszcza to, iż zabijają osoby młode w wieku od 18 do 21 lat.

Rodzice coraz bardziej boją się o swoje pociechy i jednocześnie są zbulwersowani brakiem reakcji ze strony władz. Jak mówi matka jednego z licealistów, wszelkie petycje wystosowane do policji i Burmistrza Jana Kręciołka pozostały bez odpowiedzi, a próby umówienia się na spotkanie są ignorowane. Ilu jeszcze młodych ludzi musi zginąć, aby władze zajęły się tym problemem?

Czy powodem braku reakcji mogą być powiązania korupcyjne między Radą Miejską a właścicielami dyskotek? A właściwie nie właścicielami, lecz właścicielem, bo jak odkrył nasz reporter 90% klubów należy do firmy pana Kazimierz Kuli, bliskiego przyjaciela burmistrza Kręciołka. O łączących ich stosunkach mówi się od dawna we Wrocławiu, niestety nikt nie ma na tyle odwagi by wypowiedzieć się pod nazwiskiem....Czy kryje się za tym brak wiary w sprawiedliwość albo raczej w Wymiar Sprawiedliwości?

*wszelkie osoby, które mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu proszone są o pilny kontakt z redakcją.

Katarzyna Fornal, Marta Grochowska

-------------------------------------

Nauczyciel w zagrożeniu?

Media często podają informacje o nie przestrzeganiu praw ucznia. Zawsze uczeń uchodzi za poszkodowanego, a nauczyciel za prześladowcę. Ale czy tak jest naprawdę?!

Jak się okazuje w jednej z podwarszawskich szkół tyranami są uczniowie. Rozgrywają się tam drastyczne sceny, których policja nie bierze pod uwagę, gdyż uważa je za śmieszne. Nasz reporter postanowił odkryć prawdę, przeprowadzając rozmowy z uczniami, nauczycielami i rodzicami.

Jeden z uczniów wyżej wspomnianej szkoły opowiedział nam o przebiegu lekcji języka polskiego – To, co się działo ciężko jest opisać - wspomina Tomek. - Nauczyciel nie mógł zapanować nad klasą...W nerwach nazwał jednego z uczniów szczeniakiem, na co ten odpowiedział siłą. Opiekun trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy - dodaje chłopak. -Nie wiem skąd ma pan tak absurdalne informacje-wypowiada się dyrektor szkoły, zatrzaskując nam drzwi przed nosem. Jednak czy aby na pewno sprawa nie wymaga zainteresowania! - Boję się zwrócić uwagę mojemu wychowankowi, mimo iż przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Niepokoję się o własne zdrowie i życie - mówi nauczycielka geografii.

Rodzice milczą w tej sprawie. Na skutek naszych próśb policja zdecydowała się przeprowadzić śledztwo. Jak się okazuje uczeń nie zawsze jest poszkodowanym. Sąd skazał groźnego ucznia na 3 letni pobyt w domu poprawczym.

Aby odkryć prawdę trzeba zawsze wysłuchać zarówno jednej jak i drugiej ze stron.

Justyna Wrotek, Marta Załuska, Małgorzata Królak

----------------------------------------

Starość nie radość!!!

Niska emerytura, brak środków na leki i codzienne wydatki – to uroki starości w Polsce. Nasze społeczeństwo jest coraz starsze, lecz w polskim budżecie nadal nie ma pieniędzy na emerytury i pomoc polskim domom pomocy społecznej.

Dom Pomocy Społecznej w Górze Kalwarii oddzielony jest od miasta grubym murem. Przechodzi grupka młodzieży z pobliskiego gimnazjum. Słychać śmiech. Padają słowa -Śmierdzi od tych staruchów - ponowny wybuch śmiechu.

Wchodzimy przez potężną bramę do środka. Wszystko wygląda bardzo spokojnie. Na ławce siedzi starsza pani z laską. Idziemy do biura dyrektora Domu Pomocy Społecznej. – To co dostaniemy od miasta musi wystarczyć na cały rok. – mówi pan Bolesław Król dyrektor Domu spytany o środki utrzymania – Oczywiście wspomagają nas rodziny niektórych naszych podopiecznych, ale to rzadkość. W opiece pomagają nam wolontariusze. – dodaje.

- Państwo lekceważy problem starości. Z ledwością starcza mi emerytura na miesiąc- mówi pani Maria, emerytka. – Pani nawet nie zdaje sobie sprawy ile kosztują lekarstwa.- dodaje ze smutkiem w oczach.

Widzimy młodą dziewczynę radośnie idącą przez miasto. Nie zdaje sobie sprawy, że będzie musiała pracować nawet  do 67 roku swojego życia by dostać emeryturę, bo właśnie takie są zamierzenia polskiego rządu. Nie ma pieniędzy na emerytury i rząd myśli, że to poprawi sytuację. Starość powinna kojarzyć się z odpoczynkiem i spokojem za przepracowane lata na rzecz państwa, lecz na razie kojarzy się z zapomnieniem i pogardą.

Anna Stefańska